przez RR
przez RR (0 komentarzy)
Zawiodłeś nas... Krzysiu
Czuję się mocno zawiedziony. Miałem ogromną, chociaż mocno skrywaną, nadzieję, że jednak w tej mojej ocenie nieskuteczności a niekiedy wręcz prowizoryczności działań urzędującego prezydenta Ciechanowa, Krzysztofa Kosińskiego, jestem dla niego czasem niesprawiedliwy.
Podświadomie zapewne chciałem wierzyć, że coraz częściej dostrzegane potknięcia, błędy i braki są tylko powierzchowne.
Przecież Ciechanów się zmienia. Jak to się już zwykło mawiać, w mieście "się dzieje".
I nikt tego nie neguje. Z cała pewnością nikt o zdrowych zmysłach (bo oczy to przecież element zmysłu wzroku). Nie można zanegować tego co widoczne gołym okiem. A zmiany w mieście są widoczne. Zmiany, które jednak my sami wypracowaliśmy. Zmiany, dla których poświęcaliśmy się wszyscy, znosząc szereg wyrzeczeń przez ostatnie lata rządów poprzedniego prezydenta, Waldemara Wardzińskiego. Zmiany, dla których jeździliśmy objazdami, "po dziurach" przez cały czas budowy pętli miejskiej.
Zmiany, które były potrzebne i dla Ciechanowa są wielką szansą. Zmiany odważne, za które poprzedni prezydent zapłacił utratą stołka. Trochę mu w tej utracie stołka pomogli niektórzy, bardziej zadufani niż zaufani, współpracownicy. Ale to tak na marginesie.
Bo pętla miejska powstała kosztem wielu wyrzeczeń. Podobnie jak kiedyś w historii miasta powstała oczyszczalnia ścieków. Powstała czasem kosztem niewyremontowanych kawałków tej czy innej drogi. Częściej jednak kosztem braku kolorowej fontanny, nie mniej kolorowej imprezy, tak samo drogiej jak niepotrzebnej stacji pogodowej czy uli na dachu ratusza.
To pętla miejska otworzyła nam Ciechanów.
Rozciągnęła go bardziej niż sięgały dwa dworce, Warszawska i Plac Kościuszki. Połączyła miejskie osiedla. Połączyła w wielu słowa tego znaczeniach. Dała mieszkańcom możliwość przemieszczenia się w mniej niż kwadrans w zupełnie inne miejsce tego miasta. Wyciągnęła też ludzi z domów, dając możliwość bezpiecznego spaceru, biegu czy jazdy rowerem.
Pętla to przykład myślenia perspektywicznego. Myślenia nie tylko o tym co tu i teraz. To przykład dobrego "gospodarskiego" spojrzenia na miasto i jego mieszkańców. Tego spojrzenia uczy życie. Tego spojrzenia, którego spodziewać się należało po kolejnym prezydencie.
Chciałem wierzyć, że od nowego prezydenta możemy się spodziewać też takiego spojrzenia na miasto. Wtedy młodzieńczy zapał i chęć do pracy byłyby rzeczywistym atutem. I z niego zrobić mógłby Krzysztof Kosiński swój oręż. Wtedy przed miastem mogłyby się rozwinąć naprawdę szerokie możliwości. I w tych nadziejach nie byłem wśród mieszkańców miasta osamotniony.
Po latach rządów, o których nie było słychać, miła to odmiana, że ratusz sam informuje o tym co wykonał na rzecz mieszkańców.
Czy poprzednicy robili mniej? Zdecydowanie nie. Nie robili mniej, tylko ciszej. Nie trąbili wszem i wobec gdy cokolwiek wymyślili, gdy wybudowali kawałek chodnika czy postawili dwie latarnie. Nie informowali nawet gdy dzieki ogólnokrajowej koniunkturze bili rekordy inwestycyjne, czy też pozyskanych na nie pieniędzy z zewnątrz. Nie informowali o wszystkim. Konferencje prasowe były raz w roku a nie raz na trzy dni.
Na tle urzędującego prezydenta więc pozornie wypadali bladziutko. Na szczęście tylko pozornie. Na szczęście dla miasta. Kto będzie chciał zawsze może pokusić się o porównanie wielkości realizowanych inwestycji, ilości pozyskanych pieniędzy z funduszy "rządowych" albo "unijnych". Łatwo jest i warto porównać też skuteczność ich pozyskiwania na tle innych samorządów. Można też spojrzeć na to, co buduje siłę lokalnej gospodarki, czyli na ilość nowopowstających miejsc pracy oraz ilość miejsc likwidowanych w tym samym czasie.
Te wszystkie nudne słupki i statystyki mówią o jakości rządzenia miastem zdecydowanie więcej niż niezmiennie samochwalny przekaz płynący z ratusza bez względu na to kto aktualnie zajmuje najważniejszy fotel w mieście.
A ten przekaz dziś jest mocno cukierkowy. Jest zdecydowanie bardziej oderwany od rzeczywistości niż jeszcze parę lat temu.
Kiedyś, gdy nie było czym się pochwalić, nie pisało się nic. Dziś, gdy nie ma się czym chwalić, to się coś wymyśla. I do rangi sukcesu urasta każde, za przeproszeniem, pierdnięcie. Każda aktywność samorządu jest nazywana aktywnością prezydenta i lukrowana do granic możliwości. Potem się to publikuje i wychwala pod niebiosa. Fakt, nie po to się trzyma psa by szczekał na właściciela. Więc może gazeta samochwalna niekoniecznie jest w mieście potrzebna?
Rzeczywistość bywa równie szara i smutna jak za poprzedników. Wielkie otwarcia inwestycji przesuwa się, bo nie uzyskało się stosownych pozwoleń a wpisy z falstartem usuwa z fejsbuka i udaje, że nie było sprawy. Buduje się za blisko 450 tysięcy złotych kolejną fontannę, by zablokować możliwość powrotu do pomysłów przywrócenia ruchu na ulicy Warszawskiej. Jaka jest fontanna każdy widzi. Smutna i szara. Surowa taka. Bez pomysłu.
Z doprowadzonej do ogródków działkowych wody przez wiele tygodni jeszcze po uroczystym otwarciu nie można korzystać. Przekaz medialny kończy się jednak na uroczystym przecięciu wstęgi albo odkręceniu symbolicznego kranu. I ogólnego wydźwięku w nutach kolejnego sukcesu nic nie zakłóca.
Na marginesie symbolika tego kranu jeszcze bardziej pasuje do prowizorki i oraz częstszego lania wody zamiast pomysłu na to miasto.
Rewitalizowany pasaż Marii Konopnickiej, łączący ulicę Warszawską z ulicą 11 pułku ułanów legionowych, okazał się sporym niewypałem, bo się okazało, że nie można będzie przenieść stacji transformatorowej, która stoi niemal dokładnie na środku głównego ciągu komunikacyjnego. Państwo z ratusza nie porozumiało się z hrabiostwem z Energi i główny argument za tą inwestycją, mówiąc kolokwialnie, poszedł w diabły. Jedne inwestycje się robi, inne partoli. Jak to w życiu.
"Złote dziecko" wcale nie jest takie cudowne, jak się je próbuje sprzedawać mieszkańcom Ciechanowa.
Jeśli na czymś można zrobić tzw. pijar, to jest szansa na realizację. Jak w czymś nie będzie się pierwszym, prezydent nie będzie mógł zabłysnąć, to już trudniej będzie o taką realizację.
To dążenie do bycia pierwszymi zaprowadziło nawet kiedyś Ciechanów na skraj śmieszności. Prezydent podsunął radnym uchwałę określająca warunki sytuowania obiektów reklamowych, potocznie zwaną "uchwałą reklamową". No a naiwna wiara, że wie co robi, kazała radnym przyjąć podsuniętą przez niego uchwałę. Przyjąć, mimo ostrzeżeń i uwag pojawiających się już na tym etapie. W efekcie miasto i Rada zaliczyły blamaż na całego. Nie prezydent. On się odciął o uchwały, zrzucając winę za nią na radnych.
Nadzór prawny Wojewody nie zostawił na uchwałach suchej nitki. A podobno i sam prezydent z wykształcenia jest prawnikiem. Zapisy, dzięki którym prezydent zaplanował obłożenie mieszkańców parapodatkiem musiały przestać funkcjonować.
Nie udało się złupić mieszkańców pod pretekstem dbałości o estetykę miasta. I dobrze.
Na szczęście znalazła się grupa społeczników, która przez kilka miesięcy spotykała się regularnie, by wypracować taki kształt uchwały, by rzeczywiście dbała głównie o estetykę miasta. Powoli i z rozwagą. Pośpiech jest wskazany bowiem głównie przy łapaniu pcheł. Nie wystarczy "coś" zrobić. Jak się człowiek za coś bierze, to trzeba to robić dobrze. O tym zdaje się zapominać urzędujący prezydent. Ciągle jest pęd, by zaistnieć medialnie, parcie na szkło. Nie ma już nawet znaczenia, czy coś to daje miastu bądź jego mieszkańcom. Najważniejsze by prezydent błyszczał w mediach.
Tak mu zostało z czasów, gdy był rzecznikiem prasowym PSL. Wydaje się, że takim rzecznikiem nie przestał być do dziś. Nie ważne co i komu dają ule na dachu ratusza. Pierwszy urząd w regionie. To wystarczy. Sami urzędnicy w ratuszu żartują, że pomysł był po to, by urzędników z nieoficjalnej palarni przepędzić. Tak było czy nie, nie wiadomo. Oficjalnie nikt tego przecież nie potwierdzi.
Nie chciałbym Drogi Czytelniku, byś czytając ten tekst odniósł wrażenie, że działanie prezydenta jest z gruntu prowizoryczne i niedojrzałe a miastu przynosi szkodę. Nie jest aż tak źle.
Jedno trzeba prezydentowi oddać. Dzięki temu co robi, wielu z mieszkańców już się nie wstydzi podawać publicznie nazwy miasta, w którym mieszka. Chociaż do dumy z pochodzenia jeszcze bardzo dużo brakuje, to widać zdecydowanie dobrą zmianę. Nadzieje jednak były zdecydowanie większe. Szkoda, że oczekiwania już nie.
Niestety oczekiwania stawiane przed obejmującym urząd Krzysztofem Kosińskim nie były aż tak znowu wygórowane. Rozliczeń działań dotychczasowych póki co też praktycznie nie ma. I teraz nie będzie. Czas na podsumowania zacznie się chwilę po tym, gdy Krzysztof Kosiński pożegna się z urzędem. Wtedy będzie jednak już za późno.
Od prezydenta oczekiwać powinniśmy wiele. I te oczekiwania powinny ciągle rosnąć. One są skutecznie pacyfikowane.
Niestety oczekiwania mieszkańców próbuje się sprowadzić tylko do możliwości i zasad budżetu obywatelskiego. Z każdym rokiem jest on coraz bardziej sterowany i niemal już do podszewki zawłaszczony przez radnych i zarządy osiedli i innych "krewnych i znajomych K...rólika".
W sytuacjach gdy trzeba rzeczywiście budować silną markę Ciechanowa robiona jest wręcz prowizorka. Nie widać w tych działaniach żadnego większego planu czy też choćby pomysłu na całość.
Jest tylko jednoosobowo Krzysztof Kosiński i jego osobisty tzw. lans.
Należymy, jako miasto, do Związku Miast Polskich. Płacimy za to ponad 30 tysięcy rocznie. Nawet prezydent pełni tam podobno ważną funkcję, dodająca miastu prestiżu. Jest sekretarzem.
I dla przykładu ten wspomniany Związek Miast Polskich podejmuje się realizacji spotu promującego związek, jak i miasta w nim zrzeszone. Ponad 300 miast.
Obejrzałem spot wielokrotnie, bo uwierzyć nie mogłem na co przeznaczyliśmy te cenne kilka sekund, które zareklamować mają nasze miasto, które pokazać mają jego potencjał i zachęcić do inwestycji.
Nie zgadniecie Państwo...
Prezydent Kosiński postawił na... Zamek Książąt Mazowieckich. Tak, ten nasz opatrzony, wręcz oklepany zamek.
No niech mnie ktoś uszczypnie.
Jak tu dostrzec jakiś specjalny plan? jak m.in. w takich działaniach dopatrzeć się dbałości o wykorzystanie szans na rozwój miasta?
Pewnie tak samo spot pomoże jak pomogło dołożenie połowy budżetu na teledysk pierwszej piosenki jakiejś gwiazdki, która zniknęła z rynku równie szybko jak się na nim pojawiła.
To smutne, że Krzysztof Kosiński nie ma planu na Ciechanów.
Jestem z każdym niemal dniem coraz bardziej rozczarowany. Rozczarowany kolejnymi uciekającymi szansami. Rozczarowany prezydentem, którego prezent dany przez wyborców nie tylko mocno zaskoczył ale i, jak widać, przerósł. Niestety.
I smutno mi. Smutno, bo bazując na kreowanym przez ratusz przekazie można odnieść wrażenie, że Krzysztof Kosiński to najlepszy prezydent na jakiego Ciechanów zasługuje.
Smutne, że ludzie mogą w to uwierzyć. Mogą stracić nadzieję na realny rozwój. Wtedy nie tylko cała ta wymiana na stołku prezydenta Ciechanowa ale i ta obecna kadencja mogą się okazać nie impulsem do rozwoju a zwyczajnie "krokiem w miejscu". Kolejnym już...
Komentarze
Dodaj komentarz