przez RR
Planujmy mądrze...
By wygrać w konkursie ekologicznym „Zielone Miasto” – mamy słabe szanse. Mając tak ‘księżycowy’ krajobraz, z coraz bardziej przetrzebioną zielenią niestety nie mamy się czym pochwalić. Od dziecka znam opowieści, jak to Ciechanów zielonym miastem BYŁ (szans na to, że będzie kiedykolwiek – nie widać). Faktycznie – był, bo sama dorastając w tym mieście z roku na rok widziałam zachodzące zmiany i nadal widzę jak jest zaniedbane i niszczone pod tym względem (i szans, że kiedykolwiek miastem zielonym się stanie nadal nie widać).
Zieleń tego miasta znam tylko z opowieści i z własnych odkryć… Z którymi na przestrzeni lat musiałam się rozstać. Po 20-30 latach (a to nie jest wiek starych drzew) – szukając moich ulubionych do odpoczynku zakątków z zielenią, odkryłam, że zostały (jak to dziś się mówi) ‘posprzątane‘. Czyli zastałam stan bez liści i 'kłopotliwych’ ptaków, niekiedy z wielką dziurą w ziemi i pozostawionym przez sprzątających gruzowiskiem śmieci, butelek, puszek i kamieni. Często z połamaną tuż obok ławką. Nic dodać, nic ująć – wystarczy siąść i odpocząć w owym ‘zacisznym‘ zakątku. Mowę na ten widok wciąż mi odbiera. Żałosny obraz i myślę, że znajdzie się wielu mieszkańców tego miasta, którzy potwierdzą mój, bolesny wręcz, pogląd. I nie trzeba do tego specjalnej wrażliwości, bądź kpiny, by sądzić, że to niegodne człowieka zachowanie – by tak niszczyć środowisko w którym żyjemy na co dzień.
Z lokalizacją takich miejsc, których w naszym „zielonym” mieście przybywa w zastraszającym tempie, nie mam żadnych problemów. Ale żeby znaleźć choć jedno drzewo o właściwym sobie dla danego gatunku pokroju – zaczynam mieć poważny problem. Jak większość ludzi wiemy, że pierwsze rozpoznanie gatunku danego drzewa rozpoczyna się po jego pokroju. Na dziś jest to zagadka dla niejednego dendrologa (dawniej nawet dziecko pomylić się nie umiało). Bo dziś, niestety, pokroje drzew to współczesne DZIEŁA SZTUKI obecnych wszem i wobec pilarzy.
Sposób cięcia i pielęgnacji drzew i krzewów w mieście jest poważnym problemem. Ten temat doprowadza mnie do odczuwania fizycznego bólu jak przemierzam moje miasto wzdłuż i wszerz, i obserwuję zaistniały stan. Trzeba być kompletnie pozbawionym wiedzy, już na poziomie szkoły podstawowej z klasy 4-tej , by tak dbać o miejską zieleń. Profesjonalna wiedza – to nie jest temat, który można, lub należałoby bagatelizować. Każdego dnia przez złe i wręcz niekiedy ‘barbarzyńskie’ cięcie drzew, tracimy masę zieleni w tonach. Jest to masa odpowiedzialna za asymilaty, którymi przede wszystkim żywią się drzewa (ponieważ jak wiemy są samożywne – to nie odbierajmy im tej szansy) i za produkcję tlenu – niezbędnego do życia ludzi i stworzeń. Nie zastępujmy naszą „pielęgnacją zieleni” jej samowystarczalności. Służyć przyrodzie to ją wspomagać i troszczyć się o nią, a także w pokorze uczyć się od niej jak należy to robić. Nasza arogancja, niewiedza i brak dbałości, brak cierpliwości do wypracowywania skutecznych efektów doprowadza do stanu jaki mamy na co dzień. To nie przymierzając wręcz tragiczny obrazek . Najgorsze w tym wszystkim jest brak poczucia odpowiedzialności za zaistniałą sytuację i całkowite ignorowanie zaistniałego problemu. Nie ma nic gorszego niż udawanie, że nic się nie stało i nic złego się nie dzieje.
Piękno Przyrody – to nie tylko jej naturalne zasoby, które każdego dnia są przez nas ludzi uszczuplane. Dziś wymaga dbałości ludzi z wiedzą. Nie po to powstawały szkoły i uczelnie, w których kształci się wielu młodych, zdolnych ludzi, by do pielęgnacji i tworzenia zieleni m.in. miejskiej posługiwano się (z racji czynienia oszczędności) ludźmi bez kompetencji, bez wiedzy i umiejętności. Należałoby tu zwrócić szczególną uwagę na fakt, że dzisiejsza dbałość o zieleń w Ciechanowie została scedowana na pracowników spółdzielni, pracowników wykonujących prace drogowe, i pracowników PUK-u. Z całym szacunkiem, ale niekiedy wiedza o wykonywanych pracach dotyczących pielęgnacji i dbałości o stan istniejących roślin tych ludzi ma wiele do życzenia. Co widać spacerując wzdłuż ulic naszego miasta.
Cięcie drzew, wykonywane w naszym mieście z tak wielkim 'znawstwem i pietyzmem', pozbawiło i pozbawia nas w zastraszającym tempie nadal coraz młodszych drzew. Wydaje się, że drzewa 20-30 letnie to wiekowe „staruszki”. Można by prowadzić badania naukowe, w jak szybkim tempie (nawet nie na przestrzeni lat) – jesteśmy w stanie całkiem zdrowe drzewa doprowadzić do stanu umieralności. Poważniej się nad tym zjawiskiem zastanawiając – może należałoby zainteresować tym tematem młodych studentów? Rozsławimy w ten sposób nasze miasto?...
W miastach np. stworzono sztuczny problem – problem z opadającymi liśćmi. Można rozwiązać go na kilka sposobów. Można uzupełnić rozwiązania o wiele nowych metod postępowania. Trzeba tylko posłużyć się odrobiną wyobraźni i chęcią pracy i oczywiście odrobiną kompetencji w jej wykonywaniu.
Jednym z takich rozwiązań mogłoby być założenie osiedlowych kompostowników, do których trafiałyby liście zgrabiane z miejsc, które niezbędnie należy z nich oczyszczać, tj. chodniki, parkingi, ulice, te ciągi komunikacji miejskiej, które są często uczęszczane (gdy grabimy jesienią). A pozostałe liście na większych zielonych przestrzeniach można pozostawić do ich rozkładu. Ponieważ to z nich z czasem tworzy się ‘p r ó c h n i c a’ – niezbędny materiał w odżywianiu drzew i roślin (wiosną). Ponadto – jeśli owych liści pozostawić nikt by nie zechciał (choć szkoda, bo nie wszystkie miejsca na ziemi trzeba zagrabić ‘do żywego’ zabijając w ten sposób całą mikrobiologię siedliska) – można je również zgrabiać do osiedlowych kompostowników, gdzie przesypując ziemią ulegałyby stopniowemu rozkładowi i wiosną każdego roku mielibyśmy nową, pięknie przerobioną ziemię (której właściwości są o wiele lepsze niż ziemia kupowana w dzisiejszych czasach w workach i centrach ogrodniczych ponieważ wielokrotnie traci ona swoje właściwości przez złe przechowywanie lub składowanie a kosztuje niemało) do rabat, donic, kwietników miejskich – o ile takowe powstaną. Rozwiązanie takowe daje duże oszczędności i pracę dla wykwalifikowanych ludzi. Nie wspominając o efektach i walorach dekoracyjnych dla miasta.
Istnieje jeszcze jedna bolączka miast – obecne i brudzące wszem i wobec ptaki, ptaszki i ptaszyska. Zakaz lądowania i zakładania gniazd na drzewach wydali ludzie – tylko ptaki, chyba jeszcze o tym nie wiedzą. Może nie czytają ustaw, zasad i dyrektyw...? Przelatując gromadnie ze śmietnika na śmietnisko i z powrotem, ogrzewając się ciepłem emitowanym przez miasta nocą, zakłócając swymi zwyczajami bytowanie ‘spokojnych ludzi’, budując swoje gniazda w kratkach wentylacyjnych itp. dostosowały się do stworzonych im warunków. Doprawdy nie rozumiem, człowiek ‘homo sapiens’ – podobno istota myśląca – problemu się pozbywa wycinając lub okaleczając coraz więcej drzew. A do tych okaleczonych przymocowuje budki lęgowe dla ptaków w takich miejscach, aby była widocznym zjawiskiem jego dbałość o stan środowiska (tyle, że nie wiem czy jakikolwiek ptak w ogołoconym z zaciszności miejscu zechciałby założyć gniazdo. Często nawet człowiek nie zechciałby tam zamieszkać np. ze względu na obecny hałas). Niestety nie rozumiem dlaczego nie pojmuje ‘istota myśląca’, że ten proces trzeba odwracać – sadząc więcej niż mniej.
Cieszę się, że dane mi było poznać wiele innych miast dbających o zieleń. Zarówno w Polsce jak i za granicą. I smutno mi bardzo, że o moim rodzinnym mieście – tego powiedzieć nie mogę. A każdy mój ulubiony zakątek został już dawno zniszczony. Dla mnie Olsztyn jest jednym z takich miast, z którego wiele innych mogłoby czerpać wzorce. To jest miasto, które wkomponowuje się ( b a r d z o r o z u m n i e ) w otaczającą go zieleń i dba o nią jak i o tą, którą posiada wewnątrz swoich granic. Charakteryzują go również bardzo ciekawe warunki topograficzne, które sprzyjają, by miasto to mogło poszczycić się wieloma ciekawymi architektoniczno- krajobrazowymi rozwiązaniami. Co wcale nie jest łatwe, a jednak nie niemożliwe. Ponadto, to nie jest miasto, gdzie żeby coś pobudować najpierw trzeba sprowadzić buldożery i wszystko wyrównać do stanu boiska do piłki nożnej. Cenne jest, że w swojej architekturze mieści wiele zieleni, skwerów, wiekowych drzew, a rozbudowując się nie niszczy jej, a wkomponowuje się w nią. W granicach miasta jest kilkanaście jezior. I są to miejsca, gdzie weekendowy odpoczynek jest miłym dzięki obecnej wokół zieleni.
Owszem - nie zmienimy topografii naszego miasta, nie obsadzimy go lasem i nie zamieszkamy wśród jezior… i dobrze. Ale możemy stworzyć naprawdę przyjazne zieleni miasto – by choć namiastka tego co jest możliwe do zrobienia – wreszcie znalazła tu swoje realne zastosowanie. Mamy swoje rodzime gatunki, które w tej szerokości graficznej przy takim klimacie i topografii terenu mają się tu bardzo dobrze i powinny być nie tylko ozdobą tego regionu, ale też czynić go wartościowym pod względem bioróżnorodności, o której tak wiele obecnie się mówi. To człowiek zaburza na dziś równowagę w przyrodzie.
Olsztyn to miasto w którym autentycznie można spotkać osiedla zatopione w zieleni. A w moim rodzinnym mieście mogę jedynie liczyć, że spotkam na swej drodze ogromne bilbordy z pięknie zaprojektowaną wizualizacją „osiedli w zieleni”. Bo w rzeczywistości takowych nie mamy i nie zanosi się, że powstaną… Są miasta w świecie (w Polsce również, ale szczególnie daje się to już zaobserwować za granicą), gdzie każdy skrawek wolnej przestrzeni jest zagospodarowywany choćby odrobiną ‘zielonego’. Sadzi się tam byliny, rośliny jednoroczne, przyprawy kuchenne, krzewinki, krzewy, a nawet miniaturowe formy drzew (ponieważ innych już nie ma – gdyż zostały z owej dbałości o estetykę uprzednio usunięte). Pozbywamy się piękna naszej przyrody, by naśladować tych, którzy dziś nie przyznają się do popełnionego błędu, choć są go świadomi i chętnie podziwiają 'resztki' naszej przyrody w pełni zachwytu. My natomiast, w myśl narodowej cechy - „cudze chwalicie – swego nie znacie” – dalej niszczymy to, co jeszcze jest obiektem zazdrości, że mamy t o w swoim posiadaniu. I znowu czynimy sobie ponadczasową krzywdę.
Przykrym jest fakt, że w Ciechanowie nie bardzo mam się c z y m pochwalić przed gośćmi z innych miast. „Zielonych Miast” – które w niejednym konkursie mogłyby śmiało wziąć udział i na pewno by wygrały. Chociażby dlatego, że potrafią zachować przy życiu wiele wiekowych drzew i parków, a niekiedy i młode 20- 30 letnie drzewa nie są im przeszkodą, a nawet dosadzają wciąż nowe, choć przestrzeni i miejsc do nasadzeń mają zdecydowanie mniej niż nasza ciechanowska metropolia. Chcąc uargumentować ważność problemu posłużę się tu cytatem z podręcznika do Architektury Krajobrazu, Piotra Latochy, tyt. :”Rośliny Ozdobne w Architekturze Krajobrazu – cz.IV”:
„...Umiejętność właściwego projektowania obiektów zieleni wymaga dobrej znajomości morfologii i wymagań roślin. W naszej sferze klimatycznej możemy uprawiać niezwykle dużą liczbę gatunków roślin drzewiastych. Różnią się one od siebie wyglądem (pokrojem, walorami dekoracyjnymi), szybkością wzrostu, wymaganiami siedliskowymi, oraz stopniem odporności na różne czynniki (susze, bądź nadmiar wilgoci, upały latem, lub mrozy zimą, oraz różne zanieczyszczenia powietrza itp.). Dlatego dokładna znajomość morfologii i wymagań roślin jest podstawą do właściwego tworzenia kompozycji roślinnych w różnych warunkach siedliskowych, oraz dobrego planowania przyszłych zabiegów pielęgnacyjnych.”
Puentą niech będzie: NIE BÓJMY SIĘ SADZIĆ RODZIME GATUNKI DRZEW.
Nie tylko cyprysy i thuje …, ale także: kasztanowce, lipy, dęby, klony, buki, jesiony… Nie bójmy się różnorodności. Nie bójmy się dużych drzew w przyszłości. Planujmy mądrze nasadzenia i dajmy im przestrzeń i warunki niezbędne do ich wzrostu i rozwoju. Przestańmy myśleć o swojej wygodzie, by nie powiedzieć wygodnictwie, i stwórzmy, lub przynajmniej spróbujmy stworzyć, otoczenie przyjazne nam wszystkim. Podstawowym problemem na jaki dziś szczególnie należy zwrócić uwagę jest wszechobecny smog i brak tlenu. Nic tak nie czyści naszego powietrza jak wiekowe drzewa. W dzisiejszych czasach drzewa 50 -60 i więcej letnie to nieoceniony skarb dla środowiska. I im większe grupy takich właśnie roślin – tym więcej tlenu w powietrzu (liczonego w tonach) niezbędnego do życia wszystkich stworzeń na ziemi. Tony dwutlenku węgla, jakie te drzewa przerabiają z pożytkiem dla środowiska w całym okresie swego życia, czyniąc to każdego dnia, nie dadzą się na dziś jeszcze zastąpić żadną nowoczesną technologią. Obawiam się jedynie, że w tym wieku drzew jest wokół nas coraz mniej, żeby nie powiedzieć, że całkowicie zostały wycięte. A już na pewno nie spotyka się ich w większych grupach, w których skutecznie chronią przed smogiem.
Stare drzewa – czemu wobec nich, w dzisiejszych czasach – jest tyle agresji? Dlaczego człowiek nie dostrzega ich piękna? Dlaczego zapomniał o ich symbolice? Dlaczego wreszcie będąc tak praktyczny sam pozbawia się tlenu? Dlaczego nie myśli o przyszłych pokoleniach? Dlaczego sądzi, że ma prawo dokonywać tak dużych zmian w przyrodzie? Podobno: „ ‘c z ł o w i e k ‘ – to brzmi dumnie”. Obawiam się, że już NIE. Wycinki drzew w Polsce są nadal podparte działalnością człowieka, który często stwarza sztuczny problem i odpowiednio go argumentując, podpierając się pisaniem pism do odpowiednich władz – przyczynia się coraz bardziej do zubożenia środowiska. Jakby nie rozumiejąc, że działa tym samym na własną szkodę. Stwarzając niekiedy wyimaginowane lecz dobrze uargumentowane pismem zagrożenie dla ludzkiego życia, powoduje coraz większe przetrzebianie najbardziej przydatnego i zdrowego drzewostanu w Polsce. To są straty nieodwracalne. Przykrym jest fakt, że ludzie decydujący o wycince drzew – nie chronią środowiska. Nie wiem czy to wynika z braku wiedzy, czy wyobraźni...(?). Jeśli nawet się domyślam z czego to wynika – to jest to tym bardziej żałosne.
Brak pokory względem środowiska jest zabójczy jedynie dla istot w nim żyjących – i nie chodzi mi tu tylko o motylki, żuczki, ptaszki itp. – ale o ludzi.
Tyle mówi się w obecnych czasach o ochronie przyrody, o koncepcji zrównoważonego rozwoju, o źródłach odnawialnej energii, o bioróżnorodności w przyrodzie – tak ważnej do zachowania gatunków, o rozsądnym wykorzystywaniu zasobów Ziemi. Boimy się CO2, który w gruncie rzeczy, jak wielu naukowców twierdzi, jest ‘gazem życia’. Bez niego nie byłoby odpowiednich przemian w procesie asymilacji i oddychania roślin (bez czego nie powstają asymilaty, którymi odżywia się każda zielona roślina) i nie powstawałby tlen, którym oddycha m.in. człowiek. Jest to wiedza na poziomie klasy IV szkoły podstawowej.
Problemy Świata to nie tylko wycinka lasów w Nowej Zelandii, to nie tylko CO2 :
Dziś 1/3 populacji cierpi na brak wody - która jest jedynym naturalnym źródłem odnawialnym w przyrodzie. Ale by się odnowić potrzebuje obiegu w środowisku, a do tego potrzebuje m.in. lasów (znowu wiedza ze szkoły podstawowej kl. IV), i to nie przetrzebionych na każdym km kuli ziemskiej jak to się ma obecnie;
Dziś 1/3 Populacji cierpi na głód (w dobie XXI wieku?? – przy tak rozwiniętej ‘Myśli Naukowej’? Niestety TAK.) Spowodowane to jest przede wszystkim chemizacją rolnictwa, zanikiem bioróżnorodności w przyrodzie – zarówno roślin jak i zwierząt i niedbalstwem o przyszłe pokolenia. Konsumpcyjne życie w myśl „filozofii” –„ A po nas , to chociażby i potop.”
Dziś zasoby żywieniowe Ziemi ulegają zmniejszeniu i degradacji, ale nie na skutek wzrostu populacji ludności, a na skutek zanieczyszczeń i skażeń gleby, wody i powietrza.
… o chorobach cywilizacyjnych, m.in. alergiach i nadal królujących rakach nie wspomnę.
Ludzkość dziś próbuje „oskarżyć” Przyrodę o stan w jaki sami JĄ wprowadzamy. Wszyscy wiemy jak trudno jest „pogodzić teorię z praktyką”, ale próbujmy, by po nas nie został jedynie śmietnik.
O Ziemi nadal mówimy „Zielona Planeta”. Naszym codziennym pobożnym życzeniem powinno być by nasze dzieci, obecne i przyszłe pokolenia, doczekały czasów, że to się nie zmieni.
Każdego dnia możemy podziwiać piękno przyrody oglądając filmy przyrodnicze, podziwiając zdjęcia w kolorowych gazetach i folderach (nie tylko o tematyce ogrodniczej) – wykonane na pięknym błyszczącym papierze… Zadajmy sobie pytanie – „ Czy to jest szczytem naszych marzeń – by nowe pokolenia – tylko w ten sposób poznawały – jaka jest przyroda, czy jaka była? i jakimi kieruje się prawami?” Nie bójmy się zadać sobie pytanie:
Czy robimy już cokolwiek, by zachować naturalne piękno i bogactwo przyrody - na dłużej niż do jutra?
A jeśli odpowiedź brzmi : NIE
TO KIEDY ZACZNIEMY? Pytanie do przyszłego Pokolenia.
Z Poważaniem: Joanna Kokosza
P.S.
Świata nie naprawimy, ale może choć wystarczy, by nasze miasto uczynić do życia przyjemniejszym – sadząc np. tyle drzew i krzewów ile mamy mieszkańców?
Komentarze
Dodaj komentarz