przez RR
przez XY (0 komentarzy)
Nie żyje, bo się nie bał?
W niedzielę w nocy, w jednym z mławskich lokali, został pobity dziennikarz i właściciel portalu naszamlawa.pl. Trwająca 45 minut próba reanimacji okazała się nieskuteczna. Łukasz Masiak zmarł. Miał 31 lat. Osierocił dwójkę małych dzieci.
Groźby i pogróżki otrzymywał już wcześniej. Straszono go. Na łamach swojego portalu często podejmował tematy niewygodne i trudne. Jako jeden z niewielu nie bał się zajmować tematami kontrowersyjnymi. Nie bał się pisać prawdy, choćby była niewygodna. W ubiegłym roku był już raz napadnięty. I to pod blokiem, w którym mieszkał. Nie ugiął się. Dziennikarstwo obywatelskie traktował serio.
Prawdopodobną przyczyną jego śmierci było silne kopnięcie w głowę. Dokładniejsze dane będą znane po przeprowadzeniu autopsji. Policja i prokuratura kontynuują czynności śledcze w kierunku art. 148kk czyli zabójstwa. Wytypowany przez policję podejrzany, w momencie pisania tego tekstu, nie został jeszcze zatrzymany. Zatrzymano za to wcześniej dwie osoby, które mu towarzyszyły i były na miejscu zbrodni.
W wytypowaniu sprawcy pomogły kamery monitoringu, chociaż nie zarejestrowały samego zdarzenia. Dojść do niego miało w toalecie. Według nieoficjalnych informacji, do jakich dotarło jako pierwsze Radio7, w nocy w tym samym lokalu doszło również do pobicia ochrony.
Policja, mimo, iż nie zatrzymała podejrzanego, to już zdążyła poinformować, poprzez rzecznika prasowego KGP, że nie wiąże tej zbrodni z dziennikarską pracą Łukasza.
W sprawę zaangażowało się Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
W skierowanym na ręce pani minister Teresy Piotrowskiej liście otwartym stwierdzono: „Morderstwo dziennikarza i niezdolność organów państwa do tego, by zapewnić mu elementarne bezpieczeństwo na tak podstawowym poziomie, jak ochrona jego zdrowia i życia, kładzie się cieniem na funkcjonowanie całego państwa”. Trudno się nie zgodzić się z tymi słowami.
Po interwencji pani minister, do pomocy w śledztwie zostali skierowani funkcjonariusze z Komendy Głównej Policji.
Mamy nadzieję, że sprawca tego odrażającego mordu poniesie surową karę. Oczekujemy również, że odpowiedzialność poniosą i inne osoby winne doprowadzenia do tej sytuacji.
Warto ponadto przypomnieć, że w niedzielę, 14 czerwca, obchodziliśmy Dzień Dziennikarza Obywatelskiego. Tego dnia Łukasz zginął. Zapłacił najwyższą cenę za swoje zaangażowanie, za uczciwość i rzetelność.
Nie mamy wątpliwości Łukasz Masiak zginął, bo w małym, powiązanym układami miasteczku miał odwagę walczyć o przestrzeganie jednego z zagwarantowanych w Konstytucji RP podstawowych praw – wolności słowa.
W imieniu dziennikarzy, również tych obywatelskich, szczere wyrazy współczucia dla rodziny.
Trochę na marginesie warto by jednak wspomnieć o sytuacji w Ciechanowie. Co prawda żaden dziennikarz nie został jeszcze tu zamordowany, ale nie można tego wykluczyć. Podobnie jak w Mławie były pogróżki, był atak.Tam sprawcami są nieznane osoby, w Ciechanowie samorządowcy. Dziennikarze są nawet wskazywani jako wróg publiczny!
22 maja, pod ratuszem, dziennikarz został zaatakowany przez wychodzącego ze spotkania z przewodniczącym rady miasta „samorządowca”. 26 maja, w audycji KRDP „Gość Poranka” przewodniczący Rady Miasta nie tylko nie odciął się od całego zdarzenia, lecz podburzał następującymi słowami: - Okazuje się, że niektórzy dziennikarze są przeciwko mieszkańcom(...).
Przekaz czytelny! Dziennikarz wrogiem!
Żeby nie było wątpliwości dodał:
- Na jednym ze spotkań w dzielnicy Bloki, jeden z mieszkańców Ciechanowa, podobno dziennikarz, zakłócał od samego początku to spotkanie. Więc pytanie za 10 punktów: działał w jakim interesie publicznym, prywatnym?
Wróg wskazany. Tylko, co z nim zrobić? Tego publicznie pan przewodniczący nie mógł powiedzieć, bo ocierałoby się to o przestępstwo. Powiedział:
- Nie używam nazwisk, ja chcę nikogo nie chcę nikogo w żaden sposób stygmatyzować, byłoby to nie fair, ale mieszkańcy Bloków bardzo szybko uciszyli Pana.
Pewnie teraz stwierdzi, że miał na myśli coś zupełnie innego, ale dla ciechanowskich dziennikarzy i zapewne wielu czytelników przekaz całej tej wypowiedzi jest klarowny. Dziennikarz jest wrogiem publicznym i należy go uciszyć. Dziwnym trafem jest to ta sama osoba, która została zaatakowana pod ratuszem! Na szczęście publicznie nie sprecyzował jak tego uciszenia należy dokonać.
Stwierdził za to, że dalszego ciągu można się spodziewać podczas najbliższej sesji. I rzeczywiście podczas obrad do głosu został dopuszczony sprawca napadu z 22 maja. Idealnie wpasował się w słowa przewodniczącego o dziennikarzu, jako wrogu społeczeństwa i stwierdził - Byli przeciwni Lidlowi, czyli przeciwni panu prezydentowi i radzie jednocześnie!
Rzeczywiście jest to wystarczający powód do fizycznej napaści na dziennikarza. Tylko, że w państwach totalitarnych, niedemokratycznych.
Nikt napastnikowi nie przerwał. Nikt nie odebrał mu głosu.To było zadanie przewodniczącego rady miasta, ale przecież napastnik mówił dokładnie to, co pan przewodniczący chciał usłyszeć.
Oficjalnej reakcji władz i rady miasta do dziś nie mamy. Może i w Ciechanowie musi ktoś zginąć, by zastanowiono się jakie są standardy demokratycznego państwa, kto nas reprezentuje i jak demokratyczne ma poglądy.
Dla tych, którzy nie są w stanie znieść krytyki i posuwają się do przestępstwa nie ma miejsca w naszej społeczności. Oni powinni oglądać świat z perspektywy więzienia.
Dziennikarzom pozostaje natomiast iść w ślady ś.p. Łukasza Masiaka i rzetelnie i bezkompromisowo opisywać lokalną rzeczywistość, w tym tę patologiczną. Prawda i uczciwość zwyciężą!
Komentarze
Dodaj komentarz